Cudem udało mi się złapać Janka wracającego do domu, nocowanie we Wrocławiu nie wchodziło w grę. Blablacarem pokonywałam ten dystans już nie raz, chłopak mieszkał w mojej okolicy i kilka miesięcy wcześniej został moim kierowcą, kumplowaliśmy się.
Dzięki Bogu telefon wyładował się kiedy tylko wjechaliśmy na autostradę, nie miałam sił komukolwiek się teraz spowiadać a tylu połączeń i wiadomości nie uświadczyłam nigdy. Powoli dochodził do mnie fakt, że to będzie pierwsza samotna nocka w domu. Daję słowo, nie tak to sobie wyobrażałam. Ex w więzieniu podejrzewany o morderstwo mojej najlepszej przyjaciółki. Żania... na jej wspomnienie łzy ciekną mi po policzku, co nie uchodzi uwadze Janka.
- Nie chcę być wścibski ale z doświadczenia wiem, że dobrze jest się wygadać. Jeśli czujesz potrzebę, nie wahaj się, mamy czas a wiesz, że jestem dobrym słuchaczem.
I zaczęłam opowiadać totalnie się przy tym rozklejając. Widziałam, że mój kierowca mocniej ściska kierownicę i znacznie przekracza dozwoloną prędkość. Nie wiem kiedy zajechaliśmy pod mój dom. Siedzieliśmy w ciszy, w końcu Janek wziął ode mnie klucze:
- Nie zostawię Cię dziś samej mała, idziemy do góry! - nakazał.
Zabawne i straszne zarazem, bo wchodząc po schodach znowu czułam zakwasy...tym razem na pozszywanym tyłku. Szłam jak w transie a im bliżej trzeciego piętra coraz bardziej traciłam kontakt z rzeczywistością, by przed samymi drzwiami zemdleć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cześć! Dziękuję, że znalazłaś/eś czas by zajrzeć do mnie. Mam nadzieję na kolejne wizyty. Pozdrawiam. Daga