sobota, 28 stycznia 2023

'Warto czekać" - rozdział 4

 Cudem udało mi się złapać Janka wracającego do domu, nocowanie we Wrocławiu nie wchodziło w grę. Blablacarem pokonywałam ten dystans już nie raz, chłopak mieszkał w mojej okolicy i kilka miesięcy wcześniej został moim kierowcą, kumplowaliśmy się. 

Dzięki Bogu telefon wyładował się kiedy tylko wjechaliśmy na autostradę, nie miałam sił komukolwiek się teraz spowiadać a tylu połączeń i wiadomości nie uświadczyłam nigdy. Powoli dochodził do mnie fakt, że to będzie pierwsza samotna nocka w domu. Daję słowo, nie tak to sobie wyobrażałam. Ex w więzieniu podejrzewany o morderstwo mojej najlepszej przyjaciółki. Żania... na jej wspomnienie łzy ciekną mi po policzku, co nie uchodzi uwadze Janka. 

- Nie chcę być wścibski ale z doświadczenia wiem, że dobrze jest się wygadać. Jeśli czujesz potrzebę, nie wahaj się, mamy czas a wiesz, że jestem dobrym słuchaczem.

I zaczęłam opowiadać totalnie się przy tym rozklejając. Widziałam, że mój kierowca mocniej ściska kierownicę i znacznie przekracza dozwoloną prędkość. Nie wiem kiedy zajechaliśmy pod mój dom. Siedzieliśmy w ciszy, w końcu Janek wziął ode mnie klucze:

- Nie zostawię Cię dziś samej mała, idziemy do góry! - nakazał.

Zabawne i straszne zarazem, bo wchodząc po schodach znowu czułam zakwasy...tym razem na pozszywanym tyłku. Szłam jak w transie a im bliżej trzeciego piętra coraz bardziej traciłam kontakt z rzeczywistością, by przed samymi drzwiami zemdleć.

niedziela, 22 stycznia 2023

'Warto czekać" - rozdział 3

Wracając na komendę marzę o mocnej czarnej kawie, o dziwo ta czeka już na mnie w pokoju przesłuchań. 
- Dziękuję za kawę - zwracam się do przesłuchującego mnie bruneta, ma obrączkę na lewej dłoni podejrzewam, że przy swoim profesjonalizmie również potrafi współczuć. Biorę łyk i zaczynam swój monolog.
- Nazywam się Natalia Fado, mam 31 lat, jestem rozwódką. Dziś uświadomiłam sobie, że w końcu mój ex po długich 2 latach się wyprowadza. Przyznaję, z tego długo wyczekiwanego szczęścia wypiłam kilka kieliszków po powrocie do domu. Zauważyłam krew na rękach ex a potem usiadłam na czymś ostrym, kiedy zdałam sobie sprawę co to jest, moje odciski już widniały na nożu. A potem...
Urywam. Myślę, co powie na to wszystko Żani, kiedy stąd wyjdę i jej opowiem. Łapię powietrze w płuca... dochodzi do mnie, że moja najlepsza przyjaciółka o niczym nie usłyszy, bo nie żyje.
- Pani Natalio, powiem wprost. Sytuacja jest mocno niekorzystna. Żaneta, pani najlepsza przyjaciółka została pchnięta nożem. Z przebiegu śledztwa wynika, że miała romans z pani mężem. Nawet okiem laika wygląda to na zemstę.
Jego słowa dochodzą do mnie z opóźnieniem, a ich znaczenie wywierca mi w głowie otwór wielkości pomarańczy.
- Jak pan śmie! Nie miałam pojęcia o żadnym romansie, moja przyjaciółka by mi tego nie zrobiła! - wstaję, podchodzę do weneckiego lustra i widzę jak łzy spadają z moich oczu jedna, po drugiej.
Czy to możliwe, żeby jednego dnia poczuć i szczęście i rozpacz?
Wracam na miejsce. Czas spojrzeć prawdzie w oczy.
- Co chce pan wiedzieć, powiem wszystko co wiem choć jak się okazuję, wiem nie wiele.
Brunet odczytuje wiadomość z telefonu, zamyka teczkę, wyłącza nagrywanie.
- Proszę poczekać, za niedługo do pani wrócę.
Staram się zebrać myśli, nagle przychodzą mi do głowy sytuacje z ex i Żanią, które są teraz mocno podejrzane. Wcześniej nie zwracałam na nie uwagi, bo i po co? Pomoc w remoncie, podwózka do Szczecina, nawet to, gdy kilka razy widziałam ich razem w mieście. Mógł sobie układać życie na nowo, do huja, jesteśmy po rozwodzie! Ale czemu z Żanią, ale już się tego nie dowiem. A przynajmniej, nie od niej... Kiedy zbieram się w sobie, gotowa na wszystko co przede mną, wraca śledczy.
- Pani mąż przyznał się do zabójstwa pani Żanety - podkłada mi pod nos kartkę - proszę zapoznać się z protokołem przesłuchania, podpisać go i jest pani wolna.
- To nie możliwe! Ex nie skrzywdziłby Żani, to nie możliwe! - protestuję gdy uwalnia mi dłonie z kajdanek, ręka mimowolnie sięga po długopis. Podpisuję protokół, i wychodzę na korytarz. Z pomieszczenia obok wyprowadzają exa, nie mogę się powstrzymać i zamiast mieć pretensję o romans z moją przyjaciółką mówię do niego:
- Nie zrobiłeś tego, dlaczego się przyznałeś?
- Tak będzie dla ciebie lepiej. - słyszę w odpowiedzi. 
Coś tu śmierdzi i osobiście sprawdzę co a pomoże mi w tym mąż Żani, do którego udam się jak tylko wezmę prysznic.



"Warto czekać" - Rozdział 2

 Gdybym zjadła całą porcję na lunch, wódka nie zaszkodziłaby mi aż tak bardzo. W zasadzie nie pamiętam za wiele, za to moi sąsiedzi zapamiętają na pewno. Spałam przez całą drogę, gdy moim oczom ukazał się Sky Tower. 'Wrocław? Co do huja?!' przyszło mi do głowy. Pocieszałam się w myślach, że dłonie miałam spięte w kajdanki z przodu, inaczej mój kontuzjowany bark by tego nie wytrzymał. 

Ciemny pokój, lampka skierowana prosto w moją twarz, bardzo twarde krzesło i piekący niemiłosiernie tyłek przywróciły mi jasność umysłu szybciej, niż jakiekolwiek elektrolity. 

- Po przesłuchaniu zawieziemy panią do szpitala na założeniu szwów na pośladku  - usłyszałam od mężczyzny, który zajął miejsce na przeciwko mnie i zmienił kierunek padania światła. 'Co za kurwa łaska, dziękuję' - pomyślałam.

- Dziękuję, zatem proszę mnie szybko przesłuchać bo chcę już wrócić do domu.

- Postaram się, jeśli będzie pani współpracować za 24 godziny wróci pani do domu.

- Za ile?! - zirytowałam się. W tamtym momencie na prawdę zaczęłam się bać i postanowiłam iść na współpracę z organami ścigania.

Mnóstwo niezrozumiałych pytań. Jakby mówił do mnie po chińsku. Mój ex podejrzany o morderstwo, moje odciski palców na nożu. Stan po spożyciu alkoholu nie ułatwiał mojej sytuacji. Zaczynało robić mi się gorąco, gdy zobaczyłam zdjęcia zamordowanej kobiety. Kobiety, którą znałam bardzo dobrze. 

To nie może być prawda!!

Wizyta w szpitalu zostaje przyśpieszona. Nie mam na sobie kajdanek, ale czuję spojrzenia każdego, kogo mijam. Towarzystwo śledczych nie ułatwia, na bank mają mnie za przestępczynie. Kilka godzin temu cieszyłam się z upragnionej wolności, by teraz o nią walczyć... a przeciwnik jest nie byle jaki. Znieczulenie sprawia, że zakwasy mijają a trzy szwy na moim tyłku są przeciwskazaniem do jogi, nad czym ubolewam. 'W więzieniu pozycja psa z głową do góry na pewno nie pomoże mi się rozluźnić - mój dystans w obliczu stresu się uaktywnia.