poniedziałek, 30 listopada 2015

20. Końcowy efekt był taki jakiego Fado się spodziewała. Powinna się cieszyć z nowej fryzury ale towarzyszyły jej inne emocje. Pożegnała się, uregulowała należność i oboje z Matem wyszli z salonu.
- A może zanim usiądziemy w kawiarni masz ochotę na spacer? - spytał nie odrywając od niej wzroku 
- Mat, marze o kawie, jestem po badaniu muszę uzupełnić zapas cukru w organizmie. Chodźmy więc - nie dała się przekonać Fado.
Usiedli naprzeciw siebie i dopóki Fado nie upiła pół filiżanki kawy i nie zjadła ciastka czekoladowego, Mat nie odezwał się ani słowem. Patrzył na nią tylko ze znajomym światełkiem w oku.
- Dziękuję! - powiedziała i roześmiała się z siebie samej tak radośnie, że aż skupiła na sobie uwagę innych klientów w kawiarni.
- Na zdrowie! Widzę, że nadal jesteś łasuchem. A swoją drogą nie zdążyłem skomplementować twojej fryzury. Chyba taką samą miałaś zaraz po ślubie. - powiedział
- Dziękuję, mnie też się podoba. Tak, masz dobrą pamięć jak zwykle. Zaraz po ślubie właśnie tak miałam ścięte włosy.
- Dobrze. Przejdźmy więc do najważniejszego, nie mam zbyt wiele czasu bo umówiłam się z Artim na odwiedzenie grobów. O czym chciałeś porozmawiać. - dociekliwie spytała.
Siedzieli naprzeciw siebie ale wyczuć można było chemię jaka ich łączyła. Fado nie mogła tego zrozumieć, czyżby faktycznie dawne wspomnienia na tyle odżyły... Całą noc biła się z myślami, czy ma udawać obrażoną czy pozostawić sprawy swojemu biegowi.
- Nie będę owijał w bawełnę. Chciałbym się z tobą widywać, rozmawiać. Nie oczekuje nic więcej poza poprawieniem naszych relacji póki co -mówił niepewnym głosem.
- Póki co? - co ,asz przez to na myśli - dociekała Fado
- No, myślę, że czas pokaże co będzie dalej.
- Nie obiecuj sobie za wiele, dobrze. Mogę przystać na twoją prośbę o widywaniu się. Nie mam nic do stracenia. - próbowała się tłumaczyć
- Cieszę się, to na prawdę wiele dla mnie znaczy. Jest jeszcze jedna sprawa, o której chciałem tobie powiedzieć. Kiedyś pamiętasz marzyłaś by otworzyć swoje bistro... I właśnie teraz Darka siostra będzie zamykała swoją małą kawiarnię. Chyba kojarzysz...
- Ona znajduje się pod Starostwem?
-Właśnie. To ta lokalizacja. Pomyślałem, że mogłabyś się postarać o dofinansowanie. Oni chcą wynająć lokal i jest tam wiele sprzętów, które również chcą udpostępnić... - opowiadał z przejęciem Mat
- To wszystko super brzmi... Ale ja zaczynam za tydzień staż...
- Serio? A ile potrwa?
- Wstępnie trzy miesiące.
- No to idealnie się składa...
-Mat! Nie nakręcaj się, przemyślę to i gdybym była zainteresowana na pewno dam ci znać.
- Myślałem... To było twoje marzenie...
- Eh, marzyłam też o szczęśliwym małżeństwie. Oh. Wybacz. Nie chciałam tego powiedzieć.
- Masz rację. Masz prawo mnie winić... - posmutniał
- Muszę już iść, Arti czeka na mnie na parkingu. Dzięki za śniadanie. Do zobaczenia. - powiedziała i czym prędzej opuściła kawiarnię, nie rozumiejąc swojego zachowania.
Moje bistro. Moje marzenie... - myślała z przejęciem - Muszę się porządnie zastanowić i przegadać tę sprawę z Artim.

wtorek, 24 listopada 2015

19. W nocy nie mogła zasnąć, zawsze miała z tym problemy ale teraz nie pozwalał jej na to ten przecudny znajomy skurcz. Nagle zaczęła zastanawiać się jak powinna się ubrać, wstała nawet by zajrzeć do szafy i upewnić się, że ma się w czym pokazać.
Pobieranie krwi przeszła wyjątkowo dobrze. Chyba za bardzo była przejęta spotkaniem z byłym mężęm by skupiać się na igle i strzykawce.
Do fryzjera dotarła na czas. Ale już wchodząc do salonu coś nią drgnęło. Nie przejęła się tym za bardzo i zamieniając kilka słów ze znajomą panią, od mycia głowy poprosiła o użycie mniejszej ilości odżywki ze względu na problem ze skórą głowy.
Kiedy już zasiadła na fotelu przed lustrem, ku jej zaskoczeniu w odbiciu zobaczyła siedzącego za nią Mata. Nie wiele myśląc, odwróciła się, by się upewnić, czy to aby nie przewidzenia...
-Mat! Co Ty tu....
- Cześć Fado, poczekam tu na ciebie, to chyba nie problem? - niespokojnie spytał
- Nie, żaden. - Czuła jak serce zaczyna jej łomotać. Fryzjerka zauważyła jak trzęsie się siedząc na krześle.
- Kasiu, zaparz proszę Pani Fado zielonej herbaty.
-Już się robi - odpowiedziała znajoma, która chwile wcześniej myła jej włosy.
Wdech, wydech. Powtarzała w myślach... Kiedy próbowała się skupić na zwinnych ruchach fryzjerki tnącej jej już i tak skręcające się włosy dostrzegała spojrzenie Mata. Koniec końców postanowiła zamknąć oczy bo nie zniosłaby dłużej widoku jego wpatrzonych oczu w jej odbicie w lustrze. Co jakiś czas tylko wracała do rzeczywistości popijając zieloną herbatę, która w pewien sposób pomogła jej się uspokoić.

18. Stanęła w miejscu i czuła, że za nic nie może się ruszyć. Jakby ogromny kamień był przytwierdzony do jej stóp. Z daleka dostrzegła błysk w jego oczach, ten który zawsze pojawiał się, kiedy cieszył się na jej widok. Przecież nie może tak po prostu odwrócić się i odejść w przeciwnym kierunku, nie może? Czy może nie chce. Mijają sekundy a Fado zdaje się jakby ta chwila trwała wieczność. Głęboki wdech, szybki wydech... Idzie w jej kierunku, już czuje zapach jego wody toaletowej... To ten sam zapach, który podarowała mu na ich pierwszą wigilię po ślubie...
- O czym ja myślę... - łajała się w myślach - Czas stawić temu czoła.
- Cześć... - wydukała niepewnie i cicho westchnęła...
- No witaj Fado! A więc wróciłaś... - z uśmiechem powiedział Mat, jej mąż - były mąż
-Tak, jak widać... Wiem, że miałam się do ciebie odezwać ale mam teraz sporo ważnych spraw na głowie...
- Aha... a nasza sprawa nie jest ważna? - spytał podejrzliwie
-Przestań, nie w tym rzecz. Jutro mam badania, potem chcę pójść do fryzjera. Około 11 będę wolna, jeśli ci to pasuje, to spotkajmy się w ULU. - mówiła 
-Oczywiście, że pasuje. Dziękuję ci Fado. - widać było zadowolenie na jego twarzy.
Fado wróciły wspomnienia, już ponad rok jest rozwódką. Wcale się nią nie czuje. Ale od powrotu do domu zaczęła zdawać sobie sprawę z tego, że coraz częściej wraca myślami do czasów małżeństwa z Matem. To były piękne trzy lata, można by nawet powiedzieć że była szczęśliwa. Do momentu kiedy okazało się, że Mat nie może mieć dzieci. Ona szukając innego wyjścia poświęciła się szukaniu informacji o adopcji a on zaczął się od niej odsuwać. Aż w końcu zdradził ją...
- Muszę już iść. Do jutra - wyzwała się z zamyślenia i udała się w kierunku domu.
Arti miał dyżur do wieczora więc popołudnie spędziła pod kocem przy ulubionym serialu MM i lampce wina. Kiedy wrócił siedli do kolacji.
-Fado, poszłabyś jutro zemną na cmentarz?
- Pewnie, że tak! Sama chciałam się wybrać na grób mamy i Beti.
- Właśnie, też tego chcę. Dziękuję. To co? Koło południa, podjadę po ciebie do fryzjera... - ciągnął rozmowę przeżuwając kanapkę.
- No bo widzisz, spotkałam w mieście dziś Mata. I na jutro się z nim umówiłam... Już tak długo zwlekałam z tym spotkaniem, że dziś nawet nie wiedziałam jak mu odmówić. Ale jak tylko skończę z nim to zaraz do ciebie zadzwonię.
- Dobra. To dobre rozwiązanie, pogadacie i może coś w końcu się wykluje.
- Wykluje? Co masz na myśli... - dopytywała brata
- Ty już wiesz co! - droczył się Arti - moja kolej zmywania hę? - dopytywał
- Tak! Twoja. Dziękuję, idę do siebie. 

niedziela, 22 listopada 2015

17. Wybierając pieniądze z bankomatu Fado zdała sobie sprawę, że robi to po raz ostatni.Ostatnia renta po mamie właśnie wpłynęła na jej konto. Jej ostatni dochód. Jak dobrze, że ma załatwiony staż w Starostwie Powiatowym, który zaczynie za tydzień.
 Podczas pobytu u Mag zrzuciła kilka kilogramów, należało więc uzupełnić garderobę. Jak się potem okazało musiała kupić rzeczy aż o dwa rozmiary mniejsze. Wizytowe koszule, żakiecik ( nigdy nie lubiła w nich chodzić) ale wymagał to regulamin pracy na stażu. Buty. Eleganckie czarne czółenka na wyższym obcasie i długie kozaczki. Odwiedziła tez aptekę, by zaopatrzyć się w emolienty i najpotrzebniejsze dermokosmetyki. Jesień była ciężką porą roku dla alergika. Ale odkąd Fado wyeliminowała z diety wszystkie czekoladopodobne smakołyki i sztuczne cukry, całkiem dobrze radziła sobie z chorobą.
- Badania! - wykrzyczała w myślach. I czym prędzej udała się do przychodni. Zostało jej jeszcze pól godziny do umówionej wizyty.
Szybka wizyta, teraz gdy większość lekarzy ogranicza się do klikania na komputerze i drukowania recept idzie znacznie szybciej. Schowała skierowanie do kalendarza i poczuła zimny dreszcz przebiegający po całym ciele. Tak.. pobieranie krwi. To coś czego nie zaakceptuje nigdy. Upewniła się jeszcze, czy rankiem w przychodni będzie jej ulubiona pielęgniarka i oddychając z ulgą opuściła przychodnię.
-" Don't worry, be happy" - Dzień dobry pani! - odezwał się głos w słuchawce.
- Cześć Misia, dobrze cie słyszeć. Co słychać, jak dzień?
- Miałam dziś mnóstwo pacjentów, dwóch już po końcowej terapii. Od jednego dostałam nawet wino.. i...
- Wino? Od pacjenta? - wycedziła Fado
- No wino, wino. Właśnie je konsumuję. - odpowiedziała niepewnie Mag
- No mów wreszcie, przecież cię znam.
-Mam dziś randkę Fado, z pacjentem. To znaczy już byłym pacjentem... - chwaliła się przjaciółce
- I chyba nie dzwonisz, by mnie spytać o pozwolenie? Mag kochana, masz moje błogosławieństwo. Tylko pamiętaj... - chciała ostrzec Mag, ale ta skutecznie i szybko jej przerwała
- Wiem Misia! Będę ostrożna, mam jeszcze dwie godziny. A Ty co porabiasz, kiedy badania?
Mag była na bieżąco ze wszystkimi sprawami dotyczącymi Fado, gdyż pisały ze sobą na ulubionym komunikatorze Mag o tyle często, ile pozwalał im na to czas.
- Jutro idę. Z rana a potem do fryzjera na poprawę humoru.
- To świetnie, koniecznie musisz mi wysłać fotkę jak wyglądasz, ok? - prosiła Mag
- Fado, halo jesteś tam? FADO??? - zaniepokoiła się ciszą w słuchawce
- Jestem, muszę kończyć, oddzwonię...- odpowiedziała Fado po czym zakończyła rozmowę

czwartek, 19 listopada 2015

16. Kilka dni, które Fado miała spędzić u Mag zamieniły się w ponad miesiąc. Wróciła więc do . zapyziałej dziury. Zostało jej jeszcze pół miesiąca do rozpoczęcia stażu i upragnionych dwudziestych piątych urodzin.
Chcąc odwdzięczyć się Artiemu za pyszną powitalną kolację, postanowiła w poniedziałek przygotować jego ulubione naleśniki z białym serem i musem ze świeżych truskawek.
Robiąc zakupy na targu nie miała nawet minuty by zając czymś myśli. Co chwilkę spotykała kogoś znajomego i z radością zamieniała "kilka zdań".
- Fado! Jak ty schudłaś! - oznajmiła Gusia na powitanie.
- Gdzieś się podziewała tyle czasu! - to z kolei usłyszała od kumpla Artiego.
Minęły ponad trzy godziny zanim przywitała ulubioną ekspedientkę w piekarni i ruszyła do domu. Z naleśnikami uwinęła się szybko. Spodziewała się, że czeka ją poważna rozmowa z bratem. I nie będzie ucieczki od wyjaśnienia mu tego wszystkiego, co wydarzyło się w ostatnim czasie. Dlatego, by jakoś to przetrwać w lodówce chłodził się czteropak Żubra i różowe Carlo Rossi.
- Jestem! Mmm jakie zapachy! Fado, czy ja czuję drożdżowe ciasto? - widać było jego zadowolenie, że nie jest w końcu sam w czterech ścianach.
-Tak, dobrze czujesz. - Pani Wandzia upiekła je na moje powitanie.
Miło było patrzeć, jak Arti zajadał się naleśnikami z uśmiechem, opowiadając siostrze w dużym skrócie co działo się podczas jej nieobecności.
- No i zapomniał bym, był u mnie Mati któregoś dnia. Wiesz Fado, ja nie wiem co tam między wami jest teraz ale znam gościa nie od dziś. On nadal coś do ciebie czuje.
- Kiedy byłam u Mag zostawił mi kilka e-mail'i.-odpowiedziała Fado odpalając przy oknie V-green.
-Co pisał?-dopytywał się Arti podając jej lampkę z winem.
-Nic. Nie wiem. Yy.. to znaczy nie czytałam ich. Wrzuciłam do folderu spam. Są tam nadal.
-Chcesz możemy je zaraz odczytać - kontynuował
-Możemy. Ale najpierw opowiem ci co działo się u Mag.
Rozsiadła się na kanapie wygodnie i opowiedziała bratu wszystkie wydarzenia z domu Mag. Trwało to dłuższą chwilę, ale przynajmniej Arti miał jasny ogląd sytuacji i był w końcu na bieżąco. Nie dowierzał, jak zwinnie dwie kobietki poradziły sobie z taką szują jaką był Tomasz. Cieszył się w myślach, że mimo wszystko Fado wygląda na wypoczętą i fizycznie i psychicznie.
- Dobrze siostra. Teraz jesteśmy na bieżąco. Nie chcę cię wyprowadzać z tego chillout'u ale czas wracać do rzeczywistości. W pokoju na komodzie masz masę poczty. Za niedługo zaczynasz staż. Musisz też zrobić kontrolne badania... - wymieniał bez końca Arti.
-Zaczęło się. - pomyślała Fado i odetchnęła głęboko - Jak dobrze być w domu.