wtorek, 17 lutego 2015

13. Był punktualny. Wszedł do gabinetu jakby nigdy nic i rozsiadł się wygodnie na kanapie stojącej w roku. Dłonią delikatnie przetarł skórzane obicie, zachęcając tym Mag, by usiadła obok. Zaprzeczyła kręcąc głową.
- Chcę cię poinformować, że to twoja ostatnia wizyta w moim gabinecie! - powiedziała spokojnie lecz głośno i stanowczo.
- Ty mnie informujesz? Płacę ci więc będziesz mi pomagać! Chodź usiądź tu... - śmiał się
- Nigdzie nie będę siadać a i Ty zaraz opuścisz to pomieszczenie, bo inaczej.. - Mag nie mogła już trzymać nerwów na wodzy - Potraktuję ta wizytę jako ostatnią i darmową!
- Co inaczej? Ty mnie straszysz? Mag, Mag - wstał i chciał się zbliżyć do biurka ale skutecznie wyminęła go i otworzyła wejściowe drzwi
- Ostrzegam cię Tomek, odpuść. Nic więcej ode mnie nie dostaniesz. Nie będziesz mnie zastraszał!! - już prawie kipiała ze złości.
- Hahaha, nie masz żadnych dowodów na to, by mnie teraz straszyć. Obszedł szybko biurko i złapał ją za nadgarstek - Stój! Kiedy do ciebie mówię i patrz na mnie. - syczał ze złości, że mu się nie podporządkowuje tak jak zwykle.
***
Fado nie mogła usiedzieć na miejscu, widząc na monitorze w sypialni Mag co rozgrywa się w gabinecie. Minęło dopiero 15 minut a jakby wieczność. Widziała, że Mag traci cierpliwość, ale wierzyła w przyjaciółkę i wiedziała, że da radę. Martwiło ją tylko to, czy Tomek nie zrobi jej krzywdy. Miały by dowód w postaci nagrania. Dobrym pomysłem było też poinformowanie dzielnicowego. Pod domem stało auto z policjantami, którzy również mieli podgląd z kamery. Wszystko wydawało się skończyć dobrze.

niedziela, 1 lutego 2015

12. Ciężka była noc z czwartku na piątek dla Fado i Mag. Nad ranem dopiero udało się im zasnąć choć na chwilę. Punktualnie o 7 wybrały się ponownie do Lasku Lipie i dały sobie niezły wycisk bieganiem i ćwiczeniami. Po dziesiątej Mag zniknęła w swoim gabinecie, by jak co piątek przyjąć pacjentów na co tygodniowym sprawdzeniu postępów ich diet. Trwało to dłuższą chwilę, więc to Fado przejęła obowiązek przygotowania obiadu, co koniec końców szło jej jak krew z nosa... Skupiła się na tym tylko by nie rozgotować ryżu i nie przypalić jabłek, które miały się zapiec w piekarniku. Odliczała godziny do siedemnastej, paliła kolejne papierosy jeden za drugim i brudziła filiżankę za filiżanką, napełniając je kolejną kawą.
Mag w przerwie między pacjentami upewniła się jeszcze, czy aby na pewno nagrana płyta była dobrze schowana. W myślach wyznaczyła plan, jak będzie się zachowywać, kiedy odwiedzi ją nieproszony gość. Wiedziała, że ze wsparciem Fado da sobie radę i obawy prawie zniknęły. Z szuflady wyjęła już tabletki a raczej same opakowania, w których wcześniej podmieniła lekarstwa na zwykłe suplementy diety, Spodziewała się, że Tomek niczego się nie domyśli, bo tabletki były niemal identyczne a znając go, nie będzie mu się chciało sprawdzać czy aby na pewno nazwa na listkach zgadza się z tą na opakowaniu. Z natłoku myśli wyrwał ją dźwięk otwieranych drzwi, kiedy weszła ostatnia na dziś pacjentka - przedostatnia, którą Mag miała ochotę przyjąć.
Fado usadowiła się wygodnie przy biureczku, które sprezentowała jej niedawno Mag w jej pokoju. Włączyła lapka i postanowiła wrócić jeszcze raz do wiadomości od Matiego. Włączyła okienko "napisz nową" i patrzyła jak kursor miga przez dłuższą chwilę. Jestem gotowa na to, by usiąść z Tobą i na spokojnie porozmawiać. O czasie spotkania poinformuję Cię, jak tylko wrócę do domu. Fado
Bardzo oficjalnie - ale tak trzeba - pomyślała.
- Fadooooo gdzie się ukrywasz? - wołała ją Mag z kuchni
- Idę!! - wybiegła z pokoju, zerkając jeszcze na zegarek - była 15.00
- Chodź, chodź jestem bardzo głodna, co dziś w menu? Czuję jabłuszka,,,