środa, 9 grudnia 2015

25. Mogła sobie pospać dłużej, nie gonił jej budzik. Ale już od samego rana dzwonił telefon z życzeniami, przychodziły sms'y. W końcu koło 8.30 postanowiła zwlec się z łóżka przeciągając sie z uśmiechem.
W domu nie było Artiego, co ją zdziwiło. Na stole leżała kartka na talerzu z naleśnikami.
"sto lat moja kochana siostrzyczko, mam znowu szkolenie. Będę koło 14.00 Smacznego"
Z tego wszystkiego zapomniała o prezencie od Mata. Zanim go otworzyła postanowiła do niego zadzwonić:
- Cześć, nie mógł byś się urwać z pracy?
- Ale kiedy? - Kończę koło 12.00
- No teraz, zaraz. Proszę, przyjedź. I urwała rozmowę. - na pewno przyjedzie - pomyślała
Po pół godzinie już słyszała wbicie kodu do domofonu. Przekręciła zamek w drzwiach i wyszła mu na przeciw witając pocałunkiem.
To co ich teraz łączyło to była przyjaźń, która z dnia na dzień owocowała w coś więcej. Nie śpieszyli się z dawaniem sobie jakichś deklaracji, po prostu czekali na rozwój akcji. Ktoś kiedyś powiedział, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki? Ale co jeśli woda w tej rzecze nigdy nie wyschła i uczucie trwało nawet jeśli się do tego nie przyznawali przed światem...?


24. - I mamy weekend - powiedziała do Fado Pati, jej przełożona.
- Tak, ten tydzień minął mi bardzo szybko.
Obowiązki Fado ograniczały się do robienia kserokopii dokumentów  osób, które starały się o wymianę tablic rejestracyjnych. Przygotowywanie odpowiednich pism. Ogólnie kontakt bezpośredni z klientami. Była bardzo wymęczona ale i zadowolona z siebie. Musi tylko się przestawić, wprowadzić małe zmiany w organizacji dni i jakoś to wszytko pójdzie.
Dziś marzyła tylko o łóżku. I tak też się stało, po pół godzinnym spacerku z pracy zaległa w łóżku do samego rana. Nie porozmawiała nawet z Artim, który cały ten tydzień był na szkoleniu i mało wiedział. Odebrała tylko jeden telefon koło północy:
- Halo?
- Cześć ludzie pracy!
- Hej, hej, jak fajnie to brzmi i w końcu można użyć tego epitetu w moją stronę - mimo zaspania uśmiechnęła się
- Mogę Ci zająć chwile?
- Jasne coś się stało? - trochę się zaniepokoiła
- Nic. To znaczy chciałem spytać czy myślałaś o bistro?
- Tak, ale chcesz teraz o tym rozmawiać? Miałam ciężki tydzień, może zadzwonię do ciebie jutro? - pytała prawie zasypiając
- Tak, tylko. Poczekajmy... 3... 2... 1...
wszystkiego najlepszego kochanie! Chciałem co jako pierwszy złożyć życzenia. A jak chcesz prezent zobaczyć to leży na biurku... - mówił podekscytowany
- Dziękuję! Robisz to co rok, prawie co rok. Prezent? - zaświeciły jej się aż oczy z zadowolenia.
Nie wstała jednak go zobaczyć, postanowiła zrobić to rano zaraz po przebudzeniu.
- Jutro będzie dobry dzień!



czwartek, 3 grudnia 2015

23. Ze snu zbudził ją dźwięk budzika.
- To już dziś, ten dzień! - wyszeptała i czym prędzej wstała z łóżka
Pół godziny i była prawie gotowa. Niestety stan fizyczny różnił się od psychicznego, zbliżająca się jesień doskwierała. Alergia się nasiliła... Nie tak wyobrażała sobie swój pierwszy dzień w pracy, ale musiała się z tym zmierzyć. Na szczęście szefowa znała sytuacje zdrowotną Fado, dzięki czemu ta była spokojniejsza. Postanowiła wyjść wcześniej i spacerkiem przejść się drogą, którą przez najbliższe miesiące będzie podążać do pracy.
Na uszach miała kolczyki, zielone koniczynki, które dostała od Mata gdy wspólnie z Artim świętowali jej pierwszą poważną pracę. Pierwszy prezent i w dodatku trafiony w dziesiątkę.
Przed klatką czekała na nią niespodzianka, Mat  stał przy aucie trzymając otwarte drzwi i zapraszającym gestem wskazał jej miejsce.
- Czy ja zamawiałam taksówkę? - spytała podejrzliwie uśmiechając się szeroko.
- Nie. Przyjechałem bo rozmawiałem rano z Artim zanim zaczął pracę, wspomniał że pół nocy przesiedziałaś w łazience. Pomyślałem, że dziś zrobię ci dzień dziecka i będę twoim szoferem w obie strony. Uczulenie?  - spytał ale nie musiała odpowiadać. Znał ją i jej organizm na tyle, że odpowiedź z jej strony była zbędna. Zresztą ona nawet nie próbowała odpowiadać.
- Będę o 16 - powiedział zamykając za nią drzwi.
- O ile skończę o czasie to tak. Dziękuję - szepnęła mu do ucha całując jednocześnie w policzek
- Najwyżej poczekam. Do zobaczenia. I trzymaj się.
Ręce zaczęły jej drżeć kiedy mijała kolejne drzwi. Jej miejsce pracy znajdowało się na drugim piętrze czyli około siedemdziesiąt schodów miała do pokonania.
Czas start - pomyślała i przekroczyła próg pokoju, w którym miała spędzić kolejne godziny
22. Od samego rana podśpiewywała radośnie aż zwróciła tym uwagę brata.
- Dawno cie takiej nie widziałem. Cieszę się, że masz dobry humor Fado. A co to na głowie, przecież dopiero co byłaś u fryza?
- Wałki założyłam na noc. Włosy będą się lepiej kręcić. Kupiłeś wszystko? - próbowała zmienić temat
- Tak, wszystko co napisałaś. Plus trzy wina. hahaha
- No to ładnie, ja kupiłam dwa. Będzie się działo.
I wyciągając zakupy z siatek pogrążyła się we wspomnieniach jak to pijała wino z Matim. Kiedy to było ostatni raz? Bardzo dawno temu.
Zajrzała przez okno, na niektórych drzewach już żółkły liście. Zbliża się ten czas. Rozpoczęcie stażu i upragnione urodziny. I zbliża się kolejne spotkanie z byłym mężem.
Wyjazd do Krk był faktycznie przełomem w życiu Fado. Wiele przemyślała i spojrzała w końcu na swoje życie z dystansem.
Wszystko zaczyna się układać.

środa, 2 grudnia 2015

21.Wieczorem, kiedy na spokojnie przetrawiła emocje tego dnia postanowiła podziękować Matiemu jeszcze raz za mimo wszystko, fajny poranek. Nadal nie mogła pozbyć się tego uczucia na wspomnienie jego odbicia w lustrze u fryzjera. Coraz bardziej tłumiła w sobie myśl...  A gdyby tak... A gdybym tak spróbowała...
Koniec końców postanowiła trzymać się swoich nocnych ustaleń, czyli pozostawić sprawy swojemu biegowi.
- Cześć?? - zaskoczona wydukała kiedy już po pierwszym sygnale podniósł słuchawkę.
- Miło cię słyszeć, coś taka zaskoczona? Spokojnie, akurat bawiłem się telefonem dlatego tak szybko odebrałem.
- Aha. Dzwonię żeby ci jeszcze raz podziękować. I...  - zamilkła
- Iiii? Co takiego? - słychać było zadowolenie w jego głosie
- I chciałabym się jakoś ci odwdzięczyć...
- To brzmi ciekawie! Słucham dalej.
- Zapraszamy cię z Artim na kolacje jutro o 18. Przy okazji będziemy świętować mój staż. Jeśli masz ochotę...
- Będę. Wybacz, ale ktoś dobija się do drzwi. Do jutra. Fado ?
- Dobrze. Do jutra. Hmm?
- Śpij dobrze kwiatuszku. - roześmiał się
- YYy. - nie zdążyła nic odpowiedzieć zupełnie zaskoczona. I również się roześmiała.
Spisała jeszcze na kartce listę zakupów dla Artiego, wzięła prysznic, tabletkę na sen i niedługo potem z uśmiechem i lekkim oddechem pogrążyła się we śnie.



poniedziałek, 30 listopada 2015

20. Końcowy efekt był taki jakiego Fado się spodziewała. Powinna się cieszyć z nowej fryzury ale towarzyszyły jej inne emocje. Pożegnała się, uregulowała należność i oboje z Matem wyszli z salonu.
- A może zanim usiądziemy w kawiarni masz ochotę na spacer? - spytał nie odrywając od niej wzroku 
- Mat, marze o kawie, jestem po badaniu muszę uzupełnić zapas cukru w organizmie. Chodźmy więc - nie dała się przekonać Fado.
Usiedli naprzeciw siebie i dopóki Fado nie upiła pół filiżanki kawy i nie zjadła ciastka czekoladowego, Mat nie odezwał się ani słowem. Patrzył na nią tylko ze znajomym światełkiem w oku.
- Dziękuję! - powiedziała i roześmiała się z siebie samej tak radośnie, że aż skupiła na sobie uwagę innych klientów w kawiarni.
- Na zdrowie! Widzę, że nadal jesteś łasuchem. A swoją drogą nie zdążyłem skomplementować twojej fryzury. Chyba taką samą miałaś zaraz po ślubie. - powiedział
- Dziękuję, mnie też się podoba. Tak, masz dobrą pamięć jak zwykle. Zaraz po ślubie właśnie tak miałam ścięte włosy.
- Dobrze. Przejdźmy więc do najważniejszego, nie mam zbyt wiele czasu bo umówiłam się z Artim na odwiedzenie grobów. O czym chciałeś porozmawiać. - dociekliwie spytała.
Siedzieli naprzeciw siebie ale wyczuć można było chemię jaka ich łączyła. Fado nie mogła tego zrozumieć, czyżby faktycznie dawne wspomnienia na tyle odżyły... Całą noc biła się z myślami, czy ma udawać obrażoną czy pozostawić sprawy swojemu biegowi.
- Nie będę owijał w bawełnę. Chciałbym się z tobą widywać, rozmawiać. Nie oczekuje nic więcej poza poprawieniem naszych relacji póki co -mówił niepewnym głosem.
- Póki co? - co ,asz przez to na myśli - dociekała Fado
- No, myślę, że czas pokaże co będzie dalej.
- Nie obiecuj sobie za wiele, dobrze. Mogę przystać na twoją prośbę o widywaniu się. Nie mam nic do stracenia. - próbowała się tłumaczyć
- Cieszę się, to na prawdę wiele dla mnie znaczy. Jest jeszcze jedna sprawa, o której chciałem tobie powiedzieć. Kiedyś pamiętasz marzyłaś by otworzyć swoje bistro... I właśnie teraz Darka siostra będzie zamykała swoją małą kawiarnię. Chyba kojarzysz...
- Ona znajduje się pod Starostwem?
-Właśnie. To ta lokalizacja. Pomyślałem, że mogłabyś się postarać o dofinansowanie. Oni chcą wynająć lokal i jest tam wiele sprzętów, które również chcą udpostępnić... - opowiadał z przejęciem Mat
- To wszystko super brzmi... Ale ja zaczynam za tydzień staż...
- Serio? A ile potrwa?
- Wstępnie trzy miesiące.
- No to idealnie się składa...
-Mat! Nie nakręcaj się, przemyślę to i gdybym była zainteresowana na pewno dam ci znać.
- Myślałem... To było twoje marzenie...
- Eh, marzyłam też o szczęśliwym małżeństwie. Oh. Wybacz. Nie chciałam tego powiedzieć.
- Masz rację. Masz prawo mnie winić... - posmutniał
- Muszę już iść, Arti czeka na mnie na parkingu. Dzięki za śniadanie. Do zobaczenia. - powiedziała i czym prędzej opuściła kawiarnię, nie rozumiejąc swojego zachowania.
Moje bistro. Moje marzenie... - myślała z przejęciem - Muszę się porządnie zastanowić i przegadać tę sprawę z Artim.

wtorek, 24 listopada 2015

19. W nocy nie mogła zasnąć, zawsze miała z tym problemy ale teraz nie pozwalał jej na to ten przecudny znajomy skurcz. Nagle zaczęła zastanawiać się jak powinna się ubrać, wstała nawet by zajrzeć do szafy i upewnić się, że ma się w czym pokazać.
Pobieranie krwi przeszła wyjątkowo dobrze. Chyba za bardzo była przejęta spotkaniem z byłym mężęm by skupiać się na igle i strzykawce.
Do fryzjera dotarła na czas. Ale już wchodząc do salonu coś nią drgnęło. Nie przejęła się tym za bardzo i zamieniając kilka słów ze znajomą panią, od mycia głowy poprosiła o użycie mniejszej ilości odżywki ze względu na problem ze skórą głowy.
Kiedy już zasiadła na fotelu przed lustrem, ku jej zaskoczeniu w odbiciu zobaczyła siedzącego za nią Mata. Nie wiele myśląc, odwróciła się, by się upewnić, czy to aby nie przewidzenia...
-Mat! Co Ty tu....
- Cześć Fado, poczekam tu na ciebie, to chyba nie problem? - niespokojnie spytał
- Nie, żaden. - Czuła jak serce zaczyna jej łomotać. Fryzjerka zauważyła jak trzęsie się siedząc na krześle.
- Kasiu, zaparz proszę Pani Fado zielonej herbaty.
-Już się robi - odpowiedziała znajoma, która chwile wcześniej myła jej włosy.
Wdech, wydech. Powtarzała w myślach... Kiedy próbowała się skupić na zwinnych ruchach fryzjerki tnącej jej już i tak skręcające się włosy dostrzegała spojrzenie Mata. Koniec końców postanowiła zamknąć oczy bo nie zniosłaby dłużej widoku jego wpatrzonych oczu w jej odbicie w lustrze. Co jakiś czas tylko wracała do rzeczywistości popijając zieloną herbatę, która w pewien sposób pomogła jej się uspokoić.

18. Stanęła w miejscu i czuła, że za nic nie może się ruszyć. Jakby ogromny kamień był przytwierdzony do jej stóp. Z daleka dostrzegła błysk w jego oczach, ten który zawsze pojawiał się, kiedy cieszył się na jej widok. Przecież nie może tak po prostu odwrócić się i odejść w przeciwnym kierunku, nie może? Czy może nie chce. Mijają sekundy a Fado zdaje się jakby ta chwila trwała wieczność. Głęboki wdech, szybki wydech... Idzie w jej kierunku, już czuje zapach jego wody toaletowej... To ten sam zapach, który podarowała mu na ich pierwszą wigilię po ślubie...
- O czym ja myślę... - łajała się w myślach - Czas stawić temu czoła.
- Cześć... - wydukała niepewnie i cicho westchnęła...
- No witaj Fado! A więc wróciłaś... - z uśmiechem powiedział Mat, jej mąż - były mąż
-Tak, jak widać... Wiem, że miałam się do ciebie odezwać ale mam teraz sporo ważnych spraw na głowie...
- Aha... a nasza sprawa nie jest ważna? - spytał podejrzliwie
-Przestań, nie w tym rzecz. Jutro mam badania, potem chcę pójść do fryzjera. Około 11 będę wolna, jeśli ci to pasuje, to spotkajmy się w ULU. - mówiła 
-Oczywiście, że pasuje. Dziękuję ci Fado. - widać było zadowolenie na jego twarzy.
Fado wróciły wspomnienia, już ponad rok jest rozwódką. Wcale się nią nie czuje. Ale od powrotu do domu zaczęła zdawać sobie sprawę z tego, że coraz częściej wraca myślami do czasów małżeństwa z Matem. To były piękne trzy lata, można by nawet powiedzieć że była szczęśliwa. Do momentu kiedy okazało się, że Mat nie może mieć dzieci. Ona szukając innego wyjścia poświęciła się szukaniu informacji o adopcji a on zaczął się od niej odsuwać. Aż w końcu zdradził ją...
- Muszę już iść. Do jutra - wyzwała się z zamyślenia i udała się w kierunku domu.
Arti miał dyżur do wieczora więc popołudnie spędziła pod kocem przy ulubionym serialu MM i lampce wina. Kiedy wrócił siedli do kolacji.
-Fado, poszłabyś jutro zemną na cmentarz?
- Pewnie, że tak! Sama chciałam się wybrać na grób mamy i Beti.
- Właśnie, też tego chcę. Dziękuję. To co? Koło południa, podjadę po ciebie do fryzjera... - ciągnął rozmowę przeżuwając kanapkę.
- No bo widzisz, spotkałam w mieście dziś Mata. I na jutro się z nim umówiłam... Już tak długo zwlekałam z tym spotkaniem, że dziś nawet nie wiedziałam jak mu odmówić. Ale jak tylko skończę z nim to zaraz do ciebie zadzwonię.
- Dobra. To dobre rozwiązanie, pogadacie i może coś w końcu się wykluje.
- Wykluje? Co masz na myśli... - dopytywała brata
- Ty już wiesz co! - droczył się Arti - moja kolej zmywania hę? - dopytywał
- Tak! Twoja. Dziękuję, idę do siebie. 

niedziela, 22 listopada 2015

17. Wybierając pieniądze z bankomatu Fado zdała sobie sprawę, że robi to po raz ostatni.Ostatnia renta po mamie właśnie wpłynęła na jej konto. Jej ostatni dochód. Jak dobrze, że ma załatwiony staż w Starostwie Powiatowym, który zaczynie za tydzień.
 Podczas pobytu u Mag zrzuciła kilka kilogramów, należało więc uzupełnić garderobę. Jak się potem okazało musiała kupić rzeczy aż o dwa rozmiary mniejsze. Wizytowe koszule, żakiecik ( nigdy nie lubiła w nich chodzić) ale wymagał to regulamin pracy na stażu. Buty. Eleganckie czarne czółenka na wyższym obcasie i długie kozaczki. Odwiedziła tez aptekę, by zaopatrzyć się w emolienty i najpotrzebniejsze dermokosmetyki. Jesień była ciężką porą roku dla alergika. Ale odkąd Fado wyeliminowała z diety wszystkie czekoladopodobne smakołyki i sztuczne cukry, całkiem dobrze radziła sobie z chorobą.
- Badania! - wykrzyczała w myślach. I czym prędzej udała się do przychodni. Zostało jej jeszcze pól godziny do umówionej wizyty.
Szybka wizyta, teraz gdy większość lekarzy ogranicza się do klikania na komputerze i drukowania recept idzie znacznie szybciej. Schowała skierowanie do kalendarza i poczuła zimny dreszcz przebiegający po całym ciele. Tak.. pobieranie krwi. To coś czego nie zaakceptuje nigdy. Upewniła się jeszcze, czy rankiem w przychodni będzie jej ulubiona pielęgniarka i oddychając z ulgą opuściła przychodnię.
-" Don't worry, be happy" - Dzień dobry pani! - odezwał się głos w słuchawce.
- Cześć Misia, dobrze cie słyszeć. Co słychać, jak dzień?
- Miałam dziś mnóstwo pacjentów, dwóch już po końcowej terapii. Od jednego dostałam nawet wino.. i...
- Wino? Od pacjenta? - wycedziła Fado
- No wino, wino. Właśnie je konsumuję. - odpowiedziała niepewnie Mag
- No mów wreszcie, przecież cię znam.
-Mam dziś randkę Fado, z pacjentem. To znaczy już byłym pacjentem... - chwaliła się przjaciółce
- I chyba nie dzwonisz, by mnie spytać o pozwolenie? Mag kochana, masz moje błogosławieństwo. Tylko pamiętaj... - chciała ostrzec Mag, ale ta skutecznie i szybko jej przerwała
- Wiem Misia! Będę ostrożna, mam jeszcze dwie godziny. A Ty co porabiasz, kiedy badania?
Mag była na bieżąco ze wszystkimi sprawami dotyczącymi Fado, gdyż pisały ze sobą na ulubionym komunikatorze Mag o tyle często, ile pozwalał im na to czas.
- Jutro idę. Z rana a potem do fryzjera na poprawę humoru.
- To świetnie, koniecznie musisz mi wysłać fotkę jak wyglądasz, ok? - prosiła Mag
- Fado, halo jesteś tam? FADO??? - zaniepokoiła się ciszą w słuchawce
- Jestem, muszę kończyć, oddzwonię...- odpowiedziała Fado po czym zakończyła rozmowę

czwartek, 19 listopada 2015

16. Kilka dni, które Fado miała spędzić u Mag zamieniły się w ponad miesiąc. Wróciła więc do . zapyziałej dziury. Zostało jej jeszcze pół miesiąca do rozpoczęcia stażu i upragnionych dwudziestych piątych urodzin.
Chcąc odwdzięczyć się Artiemu za pyszną powitalną kolację, postanowiła w poniedziałek przygotować jego ulubione naleśniki z białym serem i musem ze świeżych truskawek.
Robiąc zakupy na targu nie miała nawet minuty by zając czymś myśli. Co chwilkę spotykała kogoś znajomego i z radością zamieniała "kilka zdań".
- Fado! Jak ty schudłaś! - oznajmiła Gusia na powitanie.
- Gdzieś się podziewała tyle czasu! - to z kolei usłyszała od kumpla Artiego.
Minęły ponad trzy godziny zanim przywitała ulubioną ekspedientkę w piekarni i ruszyła do domu. Z naleśnikami uwinęła się szybko. Spodziewała się, że czeka ją poważna rozmowa z bratem. I nie będzie ucieczki od wyjaśnienia mu tego wszystkiego, co wydarzyło się w ostatnim czasie. Dlatego, by jakoś to przetrwać w lodówce chłodził się czteropak Żubra i różowe Carlo Rossi.
- Jestem! Mmm jakie zapachy! Fado, czy ja czuję drożdżowe ciasto? - widać było jego zadowolenie, że nie jest w końcu sam w czterech ścianach.
-Tak, dobrze czujesz. - Pani Wandzia upiekła je na moje powitanie.
Miło było patrzeć, jak Arti zajadał się naleśnikami z uśmiechem, opowiadając siostrze w dużym skrócie co działo się podczas jej nieobecności.
- No i zapomniał bym, był u mnie Mati któregoś dnia. Wiesz Fado, ja nie wiem co tam między wami jest teraz ale znam gościa nie od dziś. On nadal coś do ciebie czuje.
- Kiedy byłam u Mag zostawił mi kilka e-mail'i.-odpowiedziała Fado odpalając przy oknie V-green.
-Co pisał?-dopytywał się Arti podając jej lampkę z winem.
-Nic. Nie wiem. Yy.. to znaczy nie czytałam ich. Wrzuciłam do folderu spam. Są tam nadal.
-Chcesz możemy je zaraz odczytać - kontynuował
-Możemy. Ale najpierw opowiem ci co działo się u Mag.
Rozsiadła się na kanapie wygodnie i opowiedziała bratu wszystkie wydarzenia z domu Mag. Trwało to dłuższą chwilę, ale przynajmniej Arti miał jasny ogląd sytuacji i był w końcu na bieżąco. Nie dowierzał, jak zwinnie dwie kobietki poradziły sobie z taką szują jaką był Tomasz. Cieszył się w myślach, że mimo wszystko Fado wygląda na wypoczętą i fizycznie i psychicznie.
- Dobrze siostra. Teraz jesteśmy na bieżąco. Nie chcę cię wyprowadzać z tego chillout'u ale czas wracać do rzeczywistości. W pokoju na komodzie masz masę poczty. Za niedługo zaczynasz staż. Musisz też zrobić kontrolne badania... - wymieniał bez końca Arti.
-Zaczęło się. - pomyślała Fado i odetchnęła głęboko - Jak dobrze być w domu.

środa, 4 marca 2015

15. Sobota. Ostatni dzień w Małopolsce. Wcześnie rano Fado zapakowała w plecak sałatkę, butelki wody, papierosy koc i chusteczki. Z hukiem wparowała do sypialni Mag; tucząc łyżką o garnek:
- Pobudka! Wstajemy szeregowa! Macie piętnaście minut na ubranie się. Czekam przed domem.
- Co do cholery, otworzyła oczy Mag....
Nie miała wyjścia, z podekscytowaniem wstała z łóżka i zniknęła w łazience by za czternaście i pół minuty być przed domem.
- Wsiadaj. - Zarządziła Fado, wskazując auto.
- Robi się sierżancie - śmiała się Mag.
- Załóż opaskę na oczy misia.
- Ale po co? Żartujesz? - nie dowierzała Mag
Koniec końców jechały - jedna z zawiązanymi oczami - druga ze łzami w oczach -  zdawały sobie doskonale sprawę, że jest to ich ostatni dzień spędzony razem. Fado ten pobyt dał bardzo dużo, przede wszystkim spokój, mimo - zdawało by się wielkiej akcji jaką zafundował im Tomek. Dlatego Fado w ten ostatni dzień postanowiła zabrać Mag tam, gdzie ona zabrała ją na początku. " Na górkę".
...
Siedziały tak obie, wpatrując się w okolicę. Uśmiechały się do siebie, nie musiały nic mówić, Znały się przecież na wylot. I każda z nich wiedziała, że nawet odległość nie zmieni między nimi tego, co budowały przez ostatnie lata. Zjadły sałatkę, Fado o dziwo wypaliła tylko dwa papierosy. Powspominały stare czasy i przekazały sobie swoje plany na najbliższy czas. Ustaliły, że będą do siebie dzwonić, o ile tylko zajdzie potrzeba i nawet bez potrzeby, Ot, tak.

" W prawdziwej przyjaźni nie chodzi o to, by być nierozłącznym - ale o to, by rozłąka nic nie zmieniła"
14. Mag nie udało się skutecznie przekonać Tomka, iż była to jego ostatnia wizyta. Był nieugięty.
- Na prawdę chciałam by obyło się bez tego, ale nie dałeś mi wyboru. Koniec przedstawienia. Siadaj - wskazała mu miejsce za biurkiem
- O! Widzę, że miękniesz maleńka. Podoba mi się twoja uległość - zacierał ręce Tomek
- Tak. Mięknę, bo nie dajesz mi innego wyboru. Chciałabym Ci coś pokazać.
 Kilka zręcznych ruchów myszką i odtworzyła film, z nimi w roli głównej. Kipiał ze złości. Ale zaskoczenie nie pozwoliło mu się nawet ruszyć z fotela, siedział i klął pod nosem. Mag na wszelki wypadek odsunęła się na bezpieczną odległość i dała wcześniej ustalony znak policjantom, że mogą wkroczyć.
Po pół godzinie było już po wszystkim. Dzielnicowy zapewnił Mag, że już nic jej nie grozi. Na wszelki wypadek doradził jej złożenie pozwu cywilnego o zakaz zbliżania się. Lepiej dmuchać na zimne.
Po tych wszystkich emocjach Mag zachęcała Fado by wybrały się pobiegać wieczorem do lasku lipie, jednak Fado wolała lampkę wina, słonecznik i ulubiony serial na dvd. Spędziły więc pierwszy od dawna wieczór osobno. Każdej z nich było tego trzeba. Ochłonąć. Fado wiedziała, że zostawia Mag bezpieczną i może spokojnie wracać do swojej rzeczywistości - zapyziałej dziury. Co miało nastąpić już w niedzielę rano - za dwa dni.
Kiedy Mag zamknęła za sobą furtkę i obiecała wrócić za dwie godziny, Fado usadowiła się wygodnie w salonie, wzięła koc, dwie miseczki, lampkę do wina, chusteczki, wytartą już płytę do granic możliwości M.M i oczywiście wino - swojskie czerwone słodkie. Zanim wcisnęła start postanowiła jeszcze zadzwonić do Artiego. Pewnie już się na nią na śmierć obraził, ale musi spróbować i powiadomić go o planach powrotu do domu.
- Acapulco.... - słychać było dzwonek na czekanie.... - Ooooo ale mnie zaszczyt kopnął! Sisterka! Siemasz mała! - dało się słyszeć zadowolony głos Artiego
- Cześć, dzwonię bo chcę cię poinformować, że masz półtorej dnia na wynajęcie ekipy sprzątającej, wracam w niedzielę.
- Spoko, nie będzie tak źle. Co u Mag? Jak sprawa z tym wariatem... - pytał
- yyyyy a skąd ty wiesz o tym? - zaskoczenie Fado dało się łatwo odczuć
- No a co ty myślisz! Są osoby które chcą do mnie dzwonić częściej niż ty Fado.
- Hehe spoko, sprawa załatwiona, ale o szczegóły pytaj już Mag, dla mnie ta sprawa jest zamknięta.
- Fado... był u mnie Mati - powiedział jakby szeptem Arti
- No to dobrze, Przecież nie zabraniam ci się z nim spotykać. Słuchaj braciszku, pogadamy jak będę w domu. Czeka na mnie wino i M.M.
- Oho. Będziemy się upijać na smutno widzę. Ok. Zadzwoń przed wyjazdem. Może przygotuję coś specjalnego na powitanie.
- Było by miło. Buziak.
Załączyła serial i na dwie godziny zapomniała o świecie. Upiła się na smutno i zasnęła.

wtorek, 17 lutego 2015

13. Był punktualny. Wszedł do gabinetu jakby nigdy nic i rozsiadł się wygodnie na kanapie stojącej w roku. Dłonią delikatnie przetarł skórzane obicie, zachęcając tym Mag, by usiadła obok. Zaprzeczyła kręcąc głową.
- Chcę cię poinformować, że to twoja ostatnia wizyta w moim gabinecie! - powiedziała spokojnie lecz głośno i stanowczo.
- Ty mnie informujesz? Płacę ci więc będziesz mi pomagać! Chodź usiądź tu... - śmiał się
- Nigdzie nie będę siadać a i Ty zaraz opuścisz to pomieszczenie, bo inaczej.. - Mag nie mogła już trzymać nerwów na wodzy - Potraktuję ta wizytę jako ostatnią i darmową!
- Co inaczej? Ty mnie straszysz? Mag, Mag - wstał i chciał się zbliżyć do biurka ale skutecznie wyminęła go i otworzyła wejściowe drzwi
- Ostrzegam cię Tomek, odpuść. Nic więcej ode mnie nie dostaniesz. Nie będziesz mnie zastraszał!! - już prawie kipiała ze złości.
- Hahaha, nie masz żadnych dowodów na to, by mnie teraz straszyć. Obszedł szybko biurko i złapał ją za nadgarstek - Stój! Kiedy do ciebie mówię i patrz na mnie. - syczał ze złości, że mu się nie podporządkowuje tak jak zwykle.
***
Fado nie mogła usiedzieć na miejscu, widząc na monitorze w sypialni Mag co rozgrywa się w gabinecie. Minęło dopiero 15 minut a jakby wieczność. Widziała, że Mag traci cierpliwość, ale wierzyła w przyjaciółkę i wiedziała, że da radę. Martwiło ją tylko to, czy Tomek nie zrobi jej krzywdy. Miały by dowód w postaci nagrania. Dobrym pomysłem było też poinformowanie dzielnicowego. Pod domem stało auto z policjantami, którzy również mieli podgląd z kamery. Wszystko wydawało się skończyć dobrze.

niedziela, 1 lutego 2015

12. Ciężka była noc z czwartku na piątek dla Fado i Mag. Nad ranem dopiero udało się im zasnąć choć na chwilę. Punktualnie o 7 wybrały się ponownie do Lasku Lipie i dały sobie niezły wycisk bieganiem i ćwiczeniami. Po dziesiątej Mag zniknęła w swoim gabinecie, by jak co piątek przyjąć pacjentów na co tygodniowym sprawdzeniu postępów ich diet. Trwało to dłuższą chwilę, więc to Fado przejęła obowiązek przygotowania obiadu, co koniec końców szło jej jak krew z nosa... Skupiła się na tym tylko by nie rozgotować ryżu i nie przypalić jabłek, które miały się zapiec w piekarniku. Odliczała godziny do siedemnastej, paliła kolejne papierosy jeden za drugim i brudziła filiżankę za filiżanką, napełniając je kolejną kawą.
Mag w przerwie między pacjentami upewniła się jeszcze, czy aby na pewno nagrana płyta była dobrze schowana. W myślach wyznaczyła plan, jak będzie się zachowywać, kiedy odwiedzi ją nieproszony gość. Wiedziała, że ze wsparciem Fado da sobie radę i obawy prawie zniknęły. Z szuflady wyjęła już tabletki a raczej same opakowania, w których wcześniej podmieniła lekarstwa na zwykłe suplementy diety, Spodziewała się, że Tomek niczego się nie domyśli, bo tabletki były niemal identyczne a znając go, nie będzie mu się chciało sprawdzać czy aby na pewno nazwa na listkach zgadza się z tą na opakowaniu. Z natłoku myśli wyrwał ją dźwięk otwieranych drzwi, kiedy weszła ostatnia na dziś pacjentka - przedostatnia, którą Mag miała ochotę przyjąć.
Fado usadowiła się wygodnie przy biureczku, które sprezentowała jej niedawno Mag w jej pokoju. Włączyła lapka i postanowiła wrócić jeszcze raz do wiadomości od Matiego. Włączyła okienko "napisz nową" i patrzyła jak kursor miga przez dłuższą chwilę. Jestem gotowa na to, by usiąść z Tobą i na spokojnie porozmawiać. O czasie spotkania poinformuję Cię, jak tylko wrócę do domu. Fado
Bardzo oficjalnie - ale tak trzeba - pomyślała.
- Fadooooo gdzie się ukrywasz? - wołała ją Mag z kuchni
- Idę!! - wybiegła z pokoju, zerkając jeszcze na zegarek - była 15.00
- Chodź, chodź jestem bardzo głodna, co dziś w menu? Czuję jabłuszka,,,



środa, 28 stycznia 2015

11. Zdziwiła go wizyta ex szwagra a jednocześnie był bardzo ciekawy co Mati miał mu do powiedzenia. Odkąd Fado wyjechała dzwoniła do Artiego zaledwie dwa razy. Wcześniej nie zdążyła mu nawet wspomnieć o spotkaniu z byłym mężem, więc o niczym nie wiedział.
- Siema! Musiałem przyjść...  - wydukał i położył dwa czteropaki Żubra na stoliku w salonie. - Muszę z kimś pogadać i wydaje mi się, że tylko ty jesteś w stanie mnie zrozumieć!
- Wiesz Mati! Nie bardzo wiem, jak mógłbym ci pomóc. Sprawa między tobą a Fado jest przecież zamknięta?? - spytał dociekliwie
- Właśnie o to chodzi, że nie jest! Cholera stary, jak ją zobaczyłem wtedy, pod tą piekarnią - wszystko odżyło.
- Zaraz, zaraz - jaką piekarnią? Chcesz mi powiedzieć, że widziałeś się z moją siostrą?
- Tak, przed jej wyjazdem... Właśnie! A gdzie ona właściwie pojechała, próbowałem się dowiedzieć, ale niestety, jak to Fado - ma bardzo lojalne kumpele i żadna nie puściła pary z ust.,,
- No chyba nie sądzisz, że ja ci powiem. - powiedział Arti otwierając puszkę i pociągając spory łyk piwa.
- Nie sądzę. Wiem jak jest. Wystarczy mi, że mnie wysłuchasz i powiesz co o tym myślisz. Fado powiedziała mi coś, właściwie wykrzyczała zanim uciekła...
- Że wykrzyczała, to całkiem do niej podobne, ale że uciekła?? Fado? Przed Tobą.... - z niedowierzaniem powiedział Arti - To się porobiło! Więc co takiego powiedziała?
- Uświadomiła mi prawdę! To, że kiedy ona starała się o adopcję ja... poszedłem do łóżka z Gośką. Ale poszedłem z nią do łóżka z żalu, rozumiesz!
- Nie bardzo rozumiem, z żalu zdradziłeś żonę? Nie bądź śmieszny! - wycedził Arti nie ukrywając swojej złości.
- Zdradziłem i będę tego żałował do końca życia. Wiem, że nie zbuduje już z żadną kobietą takiego związku i relacji jak z moją żoną... byłą żoną... Docierało to do mnie cały rok Arti! I w końcu wiem na czym stoję i do czego będę teraz zmierzał.
- Do czego? Chyba nie chcesz mi tu śpiewać o tym, że będziesz o nią dalej walczył?
- Tak, będę... Chciałabym...
Nie dokończyli już swojej rozmowy, bo zadzwonił domofon i wpadło jeszcze ich kilku wspólnych kumpli z kolejnymi czteropakami.