wtorek, 22 lipca 2014

7. Niepokój powrócił.
Postanowiła spędzić tą godzinkę w ogrodzie. Zaparzyła sobie kolejną słabszą kawę, bo ta pierwsza zdążyła wystygnąć a zimnej Fado nie zwykła pijać. Otworzyła ogromne szklane drzwi do tarasu, zdjęła klapki jeszcze na schodkach i o bosych stopach przeszła w stronę hamaku. Spojrzała to na filiżankę z kawą to na hamak. I zrezygnowała. Udała się jednak na bujaną huśtawkę. - Tutaj kawa ma większe szanse na przetrwanie - pomyślała Fado wyciągając swobodnie nogi.
Nie mogła skupić się na niczym innym poza tym pacjentem, Tomkiem. Od razu wydał jej się podejrzany. Dlaczego jest specjalnym pacjentem i dlaczego tak mi się przyglądał gdy stałam z kubkiem kawy?
Odłożyła pustą już filiżankę na stolik i nie wiadomo kiedy zasnęła. Zbudził ją dźwięk trzaskających drzwi i pisk opon odjeżdżającego samochodu. Nie wiele myśląc, jeszcze niesiona przez Morfeusza zerwała się czym prędzej z huśtawki i wpadła do kuchni przewracając krzesło barowe.
- Mag!! Co jest grane? - wybuchnęła widząc przyjaciółkę trzymającą się za szyję, jak się potem okazało z nowym "naszyjnikiem" w postaci czerwonych pręgów.
- Nic nie. Na prawdę. - dukała Mag
- Przecież widzę! Pokaż! Matko! Co on Ci zrobił? Mag! Do cholery! - Fado nie wiedziała jak ma się zachować, takie sytuacje pamiętała tylko z dzieciństwa, ale wtedy zwykle chowała się u brata pod łóżkiem. Zorientowała się, że Mag nie jest w stanie normalnie rozmawiać, więc zaprowadziła ją do salonu. I podała swoje środki na uspokojenie. Jedynie to mogła zrobić. 
- Co się tam mogło stać! Dlaczego nie zostałam w kuchni... - myślała Fado. I pobiegła do swojej sypialni, wygrzebując z dna torby paczkę Vgreen. Paląc zawsze lepiej się myśli. Przynajmniej jej.
Rozpłakała się, patrząc na Mag śpiąco niespokojnie i wyglądającą.... tak jak wyglądała... - Nie mogę tego tak zostawić! Bingo! W gabinecie jest kamera! - krzyknęła na głos i pobiegła do białych drzwi prowadzących do przychodni Mag.