czwartek, 14 kwietnia 2016

THE - END

42. Arti razem z Kacprem, który koordynował całą akcję ze śledzącym Fado BMV nie spodziewali się nigdy jak cała historia się zakończy. Żaden z nich nie bagatelizował sprawy, podjęto wszystkie środki ostrożności by ochronić Fado. Początkowo odwożono ją do i z pracy. Jednak po kilku napadach na samochody, w których jechała Kacper podjął decyzję o nie wychodzeniu przez nią z domu. I z wielkim bólem musiała na to przystać. Sprawa nabierała tempa. Z przecieków Kacper dowiedział się od zabójcy, który został początkowo uwieczniony na kamerze w bistro a potem rozpoznanym przez Fado na okazaniu, że jego bliscy chcą go pomścić. Dostał dwadzieścia pięć lat odsiadki. Fado była już na tyle zestresowana, że na każdy dźwięk dzwonka, domofonu czy sygnał telefonu wzdrygała się z miejsca. Jeden z wynajętych mężczyzn, który miał się jej pozbyć został złapany, kiedy podając się za pracownika gazowni próbował dostać się do jej mieszkania. Nie mogła się z nikim kontaktować, by nie narażać najbliższych na niebezpieczeństwo. Wielu z jej znajomych myślało, że zwyczajnie zbzikowała po odejściu Matiego. Trwało to do świąt wielkanocnych. Potem jakby nigdy nigdy nic sprawa ucichła. Nie było telefonów głuchych. Do domu przestały przychodzić paczki i listy z groźbami. A w więzieniu siedziało już dwóch synów mordercy z bistro. Sprawa wyglądała na zamkniętą. Przyznali się do nękania i zastraszania Fado i dostali po kilka lat odsiadki w więzieniu.
Fado chciała odpocząć od tego wszystkiego a jedynym wyjściem był wyjazd nigdzie indziej jak do Mag. Ona i Gusia jako jedyne znały całą prawdę, o której osobiście dowiedziały się od Artiego, kiedy pojechał osobiście do każdej z nich na polecenie Fado. Dokładnie dziesięć dni zajęło Fado przekonywanie Artiego, by pozwolił jej wyjechać z zapyziałej dziury samej bez obstawy do Mag, Zgodził się. I pojechała.
Tak jak na początku tej historii, tuż przed odjazdem do Mag wypaliła V-greena, włożyła do ust miętówkę i wsiadła do auta... Gdy odpaliła zapłon wybuchł ładunek wybuchowy. Mimo szybkiej reakcji straży pożarnej i helikoptera, który przewiózł ją do najbliższego szpitala zmarła na sali operacyjnej. Miała dziewięćdziesiąt procent poparzeń ciała.

- Przez całe swoje życie bała się latać samolotami.... - przemawiał Arti nad jej trumną - a swoją ostatnią podróż odbyła helikopterem, potwierdzając tylko swoje ulubione sformułowanie " Never said Never "


THE - END