wtorek, 22 października 2019

"Warto czekać" - Rozdział 1

Mój tyłek, który od kilku dni odczuwał zakwasy po jodze, u szczytu trzeciego piętra znacznie dawał o sobie znać. ' Top się skurwysynu!' - myślałam o spalającym się tłuszczu, gdy podchodziłam do drzwi swojego mieszkania. Był piątkowy wieczór, a ja miałam za sobą bardzo meczący i ciężki tydzień w robocie. Marzyłam tylko o gorącym prysznicu i lampce wina, która pozwoliłaby mi w końcu dobrze zasnąć.
Drzwi do mieszkania były uchylone co mnie bardzo zdziwiło, w dodatku słyszałam głośną muzykę, co zdziwiło mnie jeszcze bardziej. Niepewnie weszłam do środka mocno zaskoczona tym, co zastałam. Bo, kogo się mogłam spodziewać, nie ulegało zmianie. Tak mi się przynajmniej wtedy wydawało.
- Co robisz! - krzyczę, by mnie usłyszał, chociaż nie musi nic tłumaczyć, doskonale widzę przecież, co tu się wyprawia. Ale podświadomie chyba chcę to usłyszeć, na własne uszy.
- Wyprowadzam się! - odkrzykuje, dalej opróżniając w pośpiechu szafę ze swoich rzeczy.
Normalnie podeszłabym do lapka, ściszyła muzykę ale boje się, że gdy ona  przestanie wybrzmiewać, wtedy to, co własnie usłyszałam stanie się snem, a nie jawą. Najlepiej jeszcze, gdyby ktoś mógł mnie teraz uszczypnąć...
Biorę głęboki wdech, potykam się o jego torbę, wyciągam z barku wino i idę do kuchni nadal ubrana w buty i kurtkę. Muzyka dudni mi w uszach... dwa słowa. Tak długo wyczekiwane, tak bardzo nieosiągalne. A teraz, tak blisko.
Mocuję się z korkociągiem, bez skutku. Wydech. Odpuszczam. Nalewam do kieliszka zimnej wódki, szklankę napełniam napojem i wypijam jedno po drugim. Powtarzam tę czynność kilka razy. Wiem, że powinnam być w tym momencie świadoma, ale nie potrafię tego przejść na trzeźwo. Tyle razy wyobrażałam sobie tę sytuację, ale nigdy w taki sposób. Czuję, jak wódka rozgrzewa mnie od środka. Po czwartym kieliszku decyduję się wejść z powrotem do pokoju i odważniej spojrzeć prawdzie w oczy. To się dzieje, na prawdę się dzieje!
Nie umyka mojej uwadze, że on się strasznie śpieszy. Normalnie składałby ubrania w kostkę, a teraz niedbale wrzuca je do torby. Chwila! Co on ma na rękach! - myślę.
- Ty krwawisz! - krzyczę, jednocześnie zasłaniając ręką oczy. Być może jest zbyt głośno, by mnie usłyszał a może tak na prawdę, ja w ogóle nie krzyknęłam? A jednak mnie usłyszał i chyba sam był równie zaskoczony krwią na swoich rękach.
Teraz dopiero zauważam, że wszystkie ubrania, których dotykał są umazane krwią. Próbuje przywrócić sobie jasność umysłu, siadam na kanapie i oddycham głęboko. Wdech... ewidentnie coś mi się wbija w tyłek, wydech... to musi być coś ostrego, musiałam przez roztargnienie na czymś usiąść. Podnoszę się więc i pod sobą znajduję reklamówkę dziwnie zabarwioną na czerwono. Odruchowo sięgam do jej wnętrza i po chwili trzymam w rękach nóż, zakrwawiony nóż.
Zaczyna mi się kręcić w głowie, wszystko dzieje się tak szybko. On, krzyczący żebym nie dotykała rękojeści noża, za późno..., głośna muzyka i alkohol, który krąży w moich żyłach. W tym samym momencie pojawiają się mężczyźni w czarnych kominiarkach, wbiegają z krzykiem do środka, niemal wywarzając drzwi mojego mieszkania. Po chwili powalają nas oboje na podłogę, zakłuwają w kajdanki. A do moich uszu docierają tylko słowa, jak z filmu: " Ma pani prawo zachować milczenie". Nie mogę tego wszystkiego znieść i ze strachu, zdenerwowania i na widok noża, który upuściłam, i który leży teraz na wysokości mojego wzroku, zwyczajnie tracę przytomność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cześć! Dziękuję, że znalazłaś/eś czas by zajrzeć do mnie. Mam nadzieję na kolejne wizyty. Pozdrawiam. Daga